Pytany o sposób na muzykę Lutosławskiego Jacek Kaspszyk odpowiada: „Trzeba zagrać dokładnie to, co jest w nutach”. Łatwo powiedzieć, ale to „dokładnie” może oznaczać różne rzeczy. Tu rozumiem to następująco: Lutosławski jest przede wszystkim symfonikiem. Myśli z reguły zespołem wieloosobowym, wielobarwnym i wielokształtnym. Jego technika orkiestrowa zmierza do wykreowania obrazu syntetycznego, w którym wiele detali nie daje się zauważyć z powodu ich nagromadzenia. Ale to nie znaczy, ze można grać cokolwiek i jakkolwiek, bo i tak zgubi się w ogólnym zamieszaniu. Przeciwnie: granie „tego, co jest w nutach” w jego przypadku oznacza granie każdej partii tak, jakby była – precyzyjnie włożoną w całość – niezależną solówką. Żeby miała swoje kształty, akcenty i łuki, swoją niepowtarzalną fizjonomię. Jak w impresjonistycznym obrazie poszczególne pociągnięcia pędzla mogą nie być zauważone, nawet nie powinny – ale nie mogą to być pociągnięcia przypadkowe, ponieważ popsuta plama zepsuje ogólny rezultat także wówczas, gdy się jej jako osobnej całości nie dostrzeże. Wiele wykonań muzyki Lutosławskiego cierpi na ten niedostatek. To jest od niego wolne.
Rafał Augustyn
WITOLD LUTOSŁAWSKI (1913-1994)
II Symfonia
1. Hesitant 12:12
2. Direct 15:09
3. IV Symfonia 22:54
Czas: 50:28